piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 6


Minęło 5 dni od tego zdarzenia z dziewczynami i nic się nie dzieje.  Ja i Karina normalnie się z nimi trzymamy. Są bardzo miłe i koleżeńskie, ale nic nie odezwały się w związku z tym wydarzeniem, że na mnie naskoczyły, a następnie groziły. 
 Czasem trochę głodne jesteśmy i nam burczy w brzuchach, bo pieniądze, które dostała Karina powoli się kończą, a je lepiej odłożyć na czarną godzinę. Wydaję mi się, ze zauważyła to moja wychowawczyni, bo nawet zapytała czy mamy kanapki, a my że nie, ale nie potrzeba. Raczej znała naszą sytuację, bo pytała czy jesteśmy od Baranowskiego. Gdy jej odpowiedziałam, że tak, powiedziała mhm i wróciła do lekcji, ale właśnie ten  5 dzień stał się inny, 2 wydarzenia naraz, które totalnie wyprowadziły mnie z równowagi.

WYDARZENIE  NR 1 – POZYTYWNE
-Dzień dobry dziewczynki – powiedziała z entuzjazmem.
-Dzień dobry – odpowiedziałyśmy równocześnie.
-Przyniosłam dla was kanapki, na razie po 3 dla każdej i macie obiady załatwione w szkole.
Spojrzałam na swoją siostrę i obie wystrzygłyśmy oczy.
-Ale proszę pani… - zaczęłam.
-Nie naprawdę, bez żadnego ale – uśmiechnęła się wychowawczyni – robię to z własnej intencji, wszystko za darmo, nie ma się o co martwić. Codziennie wam będę przynosić, oczywiście mogę więcej tylko powiedzcie mi z czym chcecie.
-Nie no ja lubię wszystko – odpowiedziała siostra.
-Ja w sumie też – również odpowiedziałam – bardzo dziękujemy pani, ale tak trochę głupio brać.
-Oj Kasia, Kasia… znam waszą sytuację, nie martw się – wręczyła nam kanapki i odeszła.
-Masz ci los. – powiedziałam do (imię siostry)

-No masz, masz… - odpowiedziała.

WYDARZENIE NR 2 - NEGATYWNE
 Wiedziałam, po prostu wiedziałam! Dobra passa się skończyła. 
-No dobra, koniec udawania. - podeszła do mnie Martyna (ta największa) ze swoimi koleżankami i tak zaczęła rozmowę. - Nie mam zamiaru dłużej bawić się w tę gierkę. Dziś o 17:30 masz przyjść pod szkołę, bo inaczej będzie przesrane, jarzysz? 
Zawsze byłam osobą nieśmiałą - chowałam głowę w piasek, bo nie chciałam robić afer żeby walczyć o swoje tak jak Karol i Karina. Po prostu mam taki charakter i koniec.
-Mam nadzieję. - odezwała się jedna z dziewczyn, którą pierwszy raz na oczy widzę .
 Przyszłam o tej 17:30, a tam stały one (jakieś 8 dziewczyn).
-Podejdź bliżej gnido - odezwała się Martyna.
Podeszłam, a ta kopnęła mnie w brzuch. Oczywiście upadłam i rzuciły się wszystkie. Kopały mnie jakieś kilkadziesiąt sekund i robiłyby to dalej gdyby nie pojawił się Dominik (kolega z pociągu).
-Co wy robicie? - warknął i odciągnął dzikuski. 
-Hej Dominiś. - przywitała się ta najładniejsza (Kaja). 
-Zdajecie sobie sprawę z tego co zrobiłyście? - popatrzył na grupkę dziewczyn i podszedł do mnie. - Ania nic ci nie jest? 
Chciałam powiedzieć, że nie, ale... poczułam, że coś mi w żołądku pęka i zemdlałam... 

niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 5

Rozdział 5 

No to już trzeci jest trzeci dzień od pobicia. Czuje się w miarę nieźle. Własnie zadzwonił dzwonek do drzwi, a tam... Dominik, ten którego poznałam gdy jechałam tu pociągiem. Co on tu w ogóle robi? Skąd on ma mój adres?
-Cześć Ania - przywitał się podając mi rękę - pamiętasz mnie jeszcze.
Nie chciałam za bardzo go wpuszczać do domu ze względu na bałagan jaki tam panował.
-Hej - również przywitałam się i podałam rękę - oczywiście, ze Cie pamiętam.
-Słuchaj, nie możemy tu być. Moglibyśmy zmienić miejsce? Np. kolo szkoły - zaproponował Dominik.
-Okej minutka. - powiedziałam i poszłam założyć buty. - No to możemy iść.
Szliśmy 15 minut w milczeniu, aż w końcu osiedliśmy na ławeczce i Dominik zaczął temat.
-Pan Zenek to Twój ojciec? - zapytał.
-Tak a co? - nie wiedziałam dokładnie o co chodzi, z tond te pytanie.
-Moja babcia mi opowiadała... to jest straszne.
-Ale o co Ci chodzi? - nadal nie wiedziałam o co Kaman (czyt. chodzi).
-Twój ojciec jest katem, złodziejem i gwałcicielem. - powiedział Dominik jakby mu ulżyło.
-Złodziejem, gwałcicielem? - wystrzezylam oczy - bez przesady co?
Katem to może i był  ale ze gwałcicielem i złodziejem  Po prostu nie mogłam w to uwierzyć  Skąd on to mógł wszystko wiedzieć? Przecież go nie znal, nawet nie widział.
-Nie raz był w wiezieniu. A Twoja twarz? Pewnie Cie pobił, bo on taki jest.
-Daj spokój - wkurzyłam się - co Cie to w ogóle obchodzi? Nie masz na prawdę innych, własnych problemow?
-Chciałem tylko Ci powiedzieć żebyś uważała, Aniu.
-Człowieku, jak Ty go nawet na oczy nie widziałeś! - zaczęłam krzyczeć - po co się tym interesujesz? Chciałeś mi pomoc? Nie dzięki, radze sobie dobrze.
Właściwie sama nie wiem dlaczego broniłam ojca.. on mi tyle krzywdy wyrządził  a ja straciłam kolegę przez niego, bo Dominik się nie odezwał i odszedł  Przez chwile siedziałam jak wryta w ziemie, a po chwili podeszła do mnie grupka dziewczyn.
-Baranowska? - zapytała największa.
Spojrzałam na nią i pokiwałam głową.
-Jedna drugiej szepnęła coś na ucho i spojrzała na mnie:
-Zgwałcił moja matkę - popatrzyła na mnie z pogarda - a Ty za to zapłacisz!
-Mojego ojca sklep okradł i pobił - powiedziała druga, taka chudsza.
-Mi i mojej rodzinie w sumie nic nie zrobiła, ale dlatego, ze to sa moje przyjaciółki będziesz miała przesrane, nowa. - dogryzła trzecia.
-Dziewczyny, ale ja nic nie wiem, to nie moja wina - broniłam się.
-Twój ojciec... do zobaczenia w szkole, jest nas więcej - uśmiechnęła się największa i wszystkie odeszły.
Juz się bala iść do szkoły  muszę o wszystkim powiadomić Karinę. A moze Karol bedzie cos o nich wiedział? O Boże .. pro prostu już siebie nienawidzeń  A jesli Dominik mial racje i to wszystko prawda, a ja mu nie wierzyłam?
-

piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 4

Co za sympatyczne rodzeństwo! Żeby oddało mi całe łóżko, a sami spali na podłodze. Podarowałam im kołdrę i poduszkę, sama spałam bez tego. W końcu miałam miękko, a oni powinni czymś się przykryć. Po Karolu tego się nie spodziewałam. Wyspałam się, chociaż nadal czułam ten ból. Igły powychodziły, bynajmniej niektóre, bo większa połowa nadal kuła. Spoglądnęłam w lusterko; twarz moja jeszcze gorsza niż wczoraj, w dodatku ten trądzik. Całość wygląda... masakrycznie. Po prostu zalewam się łzami. Kanapki i herbata nadal leżały na stoliku. Zjadłam i wypiłam wszystko. Było mi żal Karola, który już nigdy nie będzie miał normalnej przyszłości. Gdy wczoraj wrócił ze szkoły z uwagą mama mocno się zezłościła, a jej treść brzmiała tak:

"Nie mam już siły na tego chłopaka. Kolejny raz bije dziewczynę.
Tym razem pobił do nieprzytomności i trzeba było zadzwonić
po karetkę. Jak powiedział Karol, powodem było, iż dziewczyna nie 
zgodziła się z nim chodzić i postanowił ją pobić. To już trwa kilka lat!
Proszę Pani, proszę coś zrobić, inaczej dziecko będzie w domu dziecka.
 
Z upoważnieniem, wychowawczyni kl. 5a Dorota Listek"


I co sądzicie o moim bracie? Niby dużo dziewczyn się w nim buja i każda chciałaby z nim być "bo jest przystojny i silny", zaliczył każdą, a ta mądra i ładna była, już kilka prób podejmował, a akurat go nie chciała. No, a ojciec powiedział, że dobrze zrobił, tak trzeba robić z babami jak się nas mężczyzn nie słuchają. Matka patrzyła na niego z rozpaczą. Pewnie myślała "Czego on uczy syna, bić kobiety?!". Pozwala na to sobie, to tak ma. Postanowiłam, że przeprowadzę sobie rozmowę z Karolkiem, oczywiście w tym uczestniczyła Karina.
-Słuchaj, powiedz mi dlaczego pobiłeś ją tylko dlatego, że nie chciała z Tobą być. - zaczęłam - Przecież każdy ma prawo podejmować decyzje. 
-Nie interesuje mnie to - powiedział Karol od niechcenia - każda ma ze mną być jak mi się to będzie podobać.
-Człowieku - wtrąciła się wkurzona Karina - ale jakby to jakaś dziewczyna Cie zmusiła? 
-Dziewczyny nie mają nic do gadania. To faceci rządzą, one tylko są do usługiwania.
-Czyli my też? - zapytałam z wielkim szokiem.
-Ta - i odszedł. 
Nie no teraz to mnie wkurzył! Jak on tak mógł powiedzieć? Po prostu nie rozumiem jego zachowania. Coś czuję, że będzie taki jak ojciec, w końcu ma przykład. Tylko dlaczego muszą na tym cierpieć nie winne osoby? Ooo... ktoś przyszedł. Zaraz wracam.

*
Wiecie kto to był?! Nie zgadniecie, po prostu nie zgadniecie. Rodzice tej dziewczyny, ma ona na imię Emilka. Dziwota, że tak szybko wyszła ze szpitala. Wysoka blondynka, szczupła. Miała bardzo ładny, mały nos. Te jej niebieskie oczy, takie niewinne, zalana łzami była, ale ładna, w tym nie zaprzeczę. Chciałabym wyglądać jak ona haha. To byłam ja to Emilka , a to moja siostra Karina. No i przy okazji jak mam już wszystkie zdjęcia to to jest Karol  . Nie wygląda na 11 lat..  I widzicie jak ja wyglądam w porównaniu do nich wszystkich? Dobra, to teraz rozmowa jak przebiegała... 
-Proszę pani - wrzasnął ojciec Emilki - zróbcie coś ze swoim dzieckiem! Bić kogoś, a w dodatku dziewczyny? Mnie rodzice nauczyli inaczej.
-Co ja mam zrobić z tym dzieckiem - zasmuciła się mama - nic nie mogę poradzić, proszę go samego zapytać dlaczego tak zrobił. Karol, chodź na chwilę!
-No co? - gdy zobaczył Emilię i jej rodziców strasznie się przestraszył - eeeee.... yyyyy........ no czego tu chcecie? 
-Pobiłeś gówniarzu naszą córkę! - wrzasnął ojciec Emilki.
-Podoba mi się, a jak nie chciała być ze mną to musiała dostać - odpowiedział bez skruchy Karol.
-Ty ku.... gówniarzu jeden - wziął za chabety Karola ojciec Emilki - ja Ci dam! Nie chce z Tobą być, bo jesteś głupkiem i bijesz dziewczyny! Jakbyś się ogarnął to by było inaczej. W ogóle śmierdzisz i jesteś brzydko ubrany. Po trzecie, jak Ty się uczysz?! Nie dziwię się jej gówniarzu. 
-Odwal się pizdo - po pchnął ojca Emilki Karol i wyszedł do innego pomieszczenia. 
-Co za ludzie... chodź Emilka i Asia, nie da się tu z nimi siedzieć.
Wyszedł, po czym walnął drzwiami. Totalna siara... 

___

I co sądzicie o tym rozdziale? 

piątek, 25 maja 2012

Rozdział 3

Tydzień później...
Pierwszy raz zostałam skatowana przez ojca. Karinie udało się uciec, niestety mnie takie szczęście nie spotkało. A było to tak... Dziś rano gdy byłam w łazience spadł mi kubeczek do szczoteczek do zębów z wielkim hukiem. Tata był bardzo wkurzony (było widać do po jego minie kiedy wszedł do pomieszczenia, w którym byłam ja i Karina). Jej udało się uciec, ale mi nie. Patrzył mi ze złością w oczy, co również odwzajemniałam, ale bez złości. Minęło kilka sekund, a ja leżałam na podłodze. Dostałam z liścia z całej siły w twarz, nie wyobrażacie sobie jaki to ból - 100 igieł wbija Ci się do twarzy, tak właśnie ja czułam. Myślałam, że już umieram... Leżałam ciągle na ziemi w stanie nieważkości. Ni ruszyć, ni coś powiedzieć - po prostu moje mięśnie jakoby umarły! Myślałam, że zostanę kaleką. Tata coś tam mówił, że mam wyjść, krzyczał, ale ja nic nie mogłam zrobić. Wziął mnie za koszulkę i podciągnął do góry. Wtedy oberwałam kilka razy w ramiona, a następnie wyrzucił mnie za drzwi, a to spowodowało, że spadłam prosto na ziemię i złamałam nos. Mama wzięła mnie na ręce i położyła do łóżka. Po 3 godzinach się obudziłam i teraz właśnie opowiadam. Czuję się źle, ledwo poruszam długopisem, ale po prostu muszę to napisać. Koło łóżka leżało akurat lusterko. Spojrzałam w nie, a moim oczom ukazała się.... fioletowo-czerwona twarz, podpuchnięte oczy i kilka głębokich ran. Ramiona były całe w siniakach. Marzyłam tylko o śmierci. Karol i Karina są w szkole, na szczęście mam całe łóżko dla siebie. Nie wiem co pisać dalej... coś mi się zdaję, że zaraz umrę. Przed chwilą przyszła mama i przyniosła mi kanapki ze smalcem i herbatę, ale ja tego nie przełknę! Mimo, że jestem głodna. Tata chyba w pracy. Boję się tu mieszkać. Dlaczego babcia umarła? Miałabym normalne życie, pełne barw, pełne wygód. A teraz? Żyję w presji, jedzenie jest nie do zniesienia, ciągły stres, nie masz kieszonkowych, nie masz warunków do nauki, nie masz nic nowego. Kolejny raz wzięłam do mej trzęsącej się dłoni lusterko, które powinno pęknąć widząc moją okropną, pobitą twarz. W nią dostałam tylko raz, a wygląda... brak słów! Karol mówił, że to kwestia przyzwyczajenia. Na początku też tak dostawał, ale teraz uważa to za normalne. Przecież kiedyś to był mądry, pracowity, wykształcony człowiek (u nas w rodzinie tylko on jest po studiach). Marnuje się przez ten głupi alkohol?! Dlaczego on nie może z tego zrezygnować? Przecież to 1. Marnowanie pieniędzy, 2. Niezdrowe, 3. Muszą cierpieć na tym dzieci i matka. Najgorzej będzie gdy nastanie wieczór i trzeba będzie iść spać. Ooo! Wrócił tata. Był strasznie pijany. Moja rodzicielka zaczęła coś tam do niego mówić, krzyczała, ale on coraz bardziej się denerwował. W końcu wziął denka do krojenia chleba i z całej siły uderzył ją w głowę, ta upadła i leżała nieprzytomna. Dopiero po 10 minutach doszło do niego co się stało. Pochylił i zaczął robić sztuczne oddychanie. Mama odzyskała przytomność i przytulili się do siebie. Ja jej nie rozumiem?! On robi takie rzeczy, a ona... nic! Po prostu zero szacunku dla samej siebie. Nie jestem w stanie dalej pisać. 

_

Miałam nieco więcej weny. Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale brak czasu... wiecie jak to jest. Myślę, że będziecie komentować, bo tu już zaczyna się patologia. 

wtorek, 8 maja 2012


Rozdział 2


 Rodzice nie przywitali mnie zbyt ciepło, w szczególności tata. Weszłam do domu, a moim oczom ukazały się pomieszczenia tj. pokój, kuchnia, łazienka i mały przedpokój. W pokoju leżała sterta ubrań, które były wszędzie porozrzucane. Meble były dość stare i brudne, chyba nie myto ich z kilka lat, a w dodatku śmierdziało pleśnią, skarpetkami i alkoholem. Okna nie należały do nowoczesnych. W części z nich były pozbijane szyby i nie było firanek! Wyglądało to okropnie! Telewizor stał na małej, bordowej komodzie, która posiadała dwie klamki, a w nich półki na ubrania. Koło łóżka leżał wychudzony pies. Najgorszy był sufit. Były tam pająki i pajęczyny, duże ilości pleśni, pełno komarów, much oraz zwykła żarówka. Teraz żałuję, że tu jestem. Poznałam mojego brata - Karola, który ma już 11 lat. Wyglądał dość dziwnie; miał podbite oczy, ubrany był niechlujnie i ciągle pluł. Co za niewychowane dziecko! Tata siedział na jednym z foteli w pokoju i pijąc kufel piwa, krzyczał na mamę. Teraz już znam odpowiedzi na moje dociekliwe pytania do babci. Tak tęsknie za nią, nie wiem czy tu dam radę. A może mi się to wszystko śni? Tak na prawdę nie mam złej rodziny, a babcia żyje? Cóż...
-Gdzie będę spała? - spojrzałam pytająco na pijanego tatę.
-Zapytaj starem - powiedział dość delikatnie.
Ruszyłam w stronę kuchni. Stos naczyń? To nie w moim stylu. Natychmiast podeszłam do szafki gdzie leżały gary. Tylko był jeden problem.
-Gdzie jest płyn do zmywania naczyń - zapytałam dziwnym tonem, patrząc na zaropiałe oczy swej rodzicielki, której obecnym punktem zainteresowania była ściana.
-Nie ma - odpowiedziała, a po jej policzku spłynęła łza.
-To czym mam umyć?
Odpowiedzi nie dostałam. Postanowiłam użyć tylko wody. Wtedy zmywanie naczyń zajęło mi ponad 2 godziny; skrobanie wszystkie i tak dalej. Usiadłam na drugim krześle,  na przeciwko mamy, która się uspokoiła i zaczęła rozwiązywać krzyżówki .
-Gdzie będę spała? - zapytałam ponownie, tym razem mamę, która dynamicznie odchyliła głowę z krzyżówek na mnie.
-Z Karolem.
-Ale jak to? - byłam zszokowana.
-Jak widzisz jest mało miejsca - odpowiedziała mama, zniżając swój głos.
Już nic więcej nie powiedziałam. Poszłam do pokoju gdzie siedział tata. Usiadłam na łóżko i oglądałam mecz, bo bałam się poprosić, aby przełączył na inny kanał. Grała Polska : Niemcy. Zaczęło mnie to nudzić, więc wyjęłam książkę z walizki. Zagłębiłam się w lekturze, a świat już się nie liczył...

                                                    *

 Wstałam strasznie niewyspana. Nie dość, że spałam z Karolem to na dodatek na małym łóżku gdzie było tylko jedna poduszka.  Nigdy takiego czegoś nie przeżyłam! Pewnie kwestia czasu u się w wczoraj przygotowane ubrania, a w łazience umyłam twarz i zęby. Wzięłam mój purpurowy plecak z zielonymi gwiazdkami i ruszyłam w stronę przystanku. Ciekawe co teraz robi Karina - moja siostra bliźniaczka, która jest u rodziców taty. Po szkole do niej zadzwonię. Ciekawe co tam słychać. Ostatnio widziałyśmy się na mojej komunii. Nie mogła przyjechać nawet na pogrzeb  babci. W końcu Śląsk, a Gdańsk to kawał drogi. Różewo jest koło Białegostoku. Koniec rozmyśleń, przyjechał autobus.

**

 Przychodzę ze szkoły, a moim oczom ukazuje się... Karina. Dosłownie nie mogłam uwierzyć. Chudziutka rudowłosa. Różnimy się tylko jedną rzeczą z wyglądu - ona nie ma piegów. Rzuciłyśmy się sobie na szyję i byłyśmy wtulone przez 5 minut. Weszłam do kuchni i zapytałam mamy.
-Co na obiad?
-Nie ma obiadu - odpowiedziała - jest chleb, smalec, sól i pieprz.
-Że co - wspólnie z Kariną wystrzeżyłyśmy oczy.
-Dziewczyny - przekręciła oczami - bieda jest. 
-Bez przesady.. - odpowiedziała oburzona Karina.
-Obiad jest raz na miesiąc.
-Ania - złapała mnie za rękę Karina - chodź do sklepu, dostałam trochę kaski. 
Poszłam za nią. Kupiła 2 bułki słodkie i 1,5 litrową wodę. Od rana nic nie jadłam, zrobiło mi się dobrze. Karina postawiła jeszcze lody. Poszłyśmy za sklep, a tam tata. Karolina początkowo nie wiedziała kto to. Że jej ojciec pije? Wyjaśniłam, że to codzienność i będziemy musiały się przyzwyczaić i spać na jednym łóżku. W oczach siostry pojawiły się łzy. Nic nie powiedziała. Wychodząc za margines.Opiszę siebie i ją. Karina - 160 cm, 42 kg, rudowłosa, zielone oczy. Ja - 157 cm , 46 kg, rudowłosa, piegowata, zielonooka. Ona jest atrakcyjniejsza. Mówiła, że w szkole nie mogła się powstrzymać od adoratorów., ale mimo to myśli, że jest brzydka. Gdy jadłyśmy lody do sklepu przyszedł 165 cm chłopak, szczupły brunet - to był Karol. Wyglądał na 15, a nie 11 lat.
-Anka, z kąd masz taką laskę?
-Kto to jest? - Karina szarpnęła mnie w ramię.
-To jest Karol, Karol to Karolina - przedstawiłam ich sobie - jesteśmy rodzeństwem.
-To moja siostra - zaśmiał się.
-No tak - odpowiedziałam i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

*

Tak, jeszcze nie ma patologii, ale jest opisany dom i sytuacja opisana częściowo jak będą żyć. Zapraszam Was do przeczytania "Bohaterzy" - wtedy będziecie mogli zapoznać się z bohaterami opowiadania.

piątek, 4 maja 2012

Prolog

Przed ślubem ~ matka


Ten dzień, w którym Zenek mi się oświadczył. Stałam oszołomiona patrząc w jego piwne oczy. Ich blask nie dał mi wyboru. Zgodziłam się. W końcu był bardzo pracowitym, mądrym, opiekuńczym mężczyzną, jakiego żadna kobieta nie widziała. Miałam dopiero 23 lata, on 28. Moim zdaniem ideał faceta. Mógł mieć każdą dziewczynę, wybrał mnie. Jego zalety można można by było wymieniać w nieskończoność. Och! Jaka ja byłam zauroczona...

6 lat po ślubie ~ matka
"Cudowny człowiek, wzorowy ojciec oraz mąż, tak było kiedyś, teraz to już nie jest to".


  Stałam i zmywałam naczynia. Gorzkie łzy padały mi po policzkach. Znowu mnie uderzył. Tym razem poszło o to, że nie kupiłam mu wina. Mały Karolek patrzył na mnie co chwila pytając: co się stało?  Biedny 4-latek musi patrzyć na tę patologię. A wszystko moja wina... Zenek jest dobry, tylko ja zła. Mogłam kupić te wino, ale wtedy nie było by chleba. Dziecku dałam jedną kromkę, ja nic nie zjadłam, reszta dla Zenka. On wyrzucił cały chleb w błoto. Ostatnie pieniądze przepadły...  Co zje Karolek na kolację? Jak się spodziewałam. Na zegarze wybiła 20:00. Synek krzyczy już od 30 minut, że jest głodny. Nic dziwnego, że Zenek go uderzył, a mały stracił przytomność. Siedziałam nad mym dzieckiem i opłakiwałam całą noc...

Rozdział 1 ~córka         


Babcia umarła... taka szkoda, byłam z nią związana bardzo mocno! Teraz mam 12 lat i wyruszam do prawdziwych rodziców. W swoim życiu widziałam ich 2 razy, na komunii i gdy miałam 6 lat. Na pewno rodzice przyjmą mnie z miłością. Babci zawsze zawracałam głowę pytaniami: dlaczego mnie wzięła, czemu nie mogę widywać się z mamą i tatą? Nigdy nie dostałam odpowiedzi... Teraz pakuję swoje rzeczy. Najcenniejsze są dla mnie książki, dzięki którym byłam najlepszą uczennicą w szkole, oraz pamiątki po babci warte tysiące. Wsiadłam w nadjeżdżający pociąg. Wyjęłam sobie książkę pt. "My dzieci z dworca ZOO" i czytałam z zaciekawieniem. Mój spokój śmiał przerwać pewien chłopiec.
-Cześć. Nazywam się  Dominik, a Ty?
-Witaj Dominiku. - odpowiedziałam. - Zaszczyt Cie poznać. Ania, miło mi. - podałam mu rękę.
-Gdzie ruszasz księżniczko? - uśmiechnął się zalotnie Dominik.
-Na Różewo, a Ty? - uśmiechnęłam się odchylając swoje rude, rozpuszczone włosy do tyłu.
-Na prawdę? Ja też! - był zaskoczony wiadomością, o której mu powiedziałam - Ciotka zaprosiła mnie na kilka miesięcy do siebie. Dość spory kawał od Śląska, ale trochę się boję. Podobno jest tam dużo żuli.
-Hehe - znowu się uśmiechnęłam - ja jadę do rodziców. Mieszkałam u babci, która umarła.
~~


Witajcie. Chcę Wam przedstawić świat, którego być może nie znacie, nie wiecie jak żyją tacy ludzie. Świat alkoholizmu, przemocy, patologii, braku normalnego życia, abyście wiedzieli, że takie osoby są wśród nas i nie należy je zostawiać bez pomocy. Warto im pomóc i okazać nieco skruchy. Zaniedbany rówieśnik wokół Ciebie, któremu wszyscy dokuczają? Pamiętaj, to nie jego wina, że tak wygląda, taki jest. Wszystko zależy od rodziców. Jeżeli nie chcesz się wtrącać w jego sprawy bynajmniej go ignoruj, każde przezwisko wywołane z kogoś strony do tej osoby może doprowadzić do samobójstwa, a chyba nie chcesz mieć jakiegoś człowieka na sumieniu, nieprawdaż?

Co myślicie o tym co piszę? Kolejne rozdziały będą dłuższe i już w drugim rozpocznie się akcja. Proszę o szczere opinie, być może dadzą mi do zrozumienia, że coś piszę źle.